środa, 3 sierpnia 2016

Post Próbny

To jest tylko post próbny. Zaraz wkleję tu dwie ostatnie miniaturki z bloga z miniaturkami, żeby zapełnić posty.


SPOILER ALERT! KTO NIE CZYTAŁ HARRY'EGO POTTERA NIECH UWAŻA!
_______________________________________________________________________

W maju rok po bitwie o Hogwart Hermiona Granger spędzała ostatnie tygodnie w szkole. W tym miesiącu było ostatnie wyjście do Hogsmeade. Dziewczyna oczywiście tam poszła. Umówiła się na spotkanie z Ronem Weasley'em. Para bardzo dobrze bawiła się w swoim towarzystwie. Najpierw poszli do Miodowego Królestwa, gdzie wykupili trzy pełne torby słodyczy. Później udali się do Pubu pod Trzema Miotłami.
— No... tu jest o wiele bardziej romantycznie niż w tej całej Herbaciarni u pani Puddifoot — oznajmił Ron po wypiciu ogromnego łyka piwa kremowego. Hermiona zaśmiała się. 
— Oczywiście, zwłaszcza jeśli romansuje się z piwem kremowym  — oznajmiła dziewczyna, po czym sama wypiła łyka tegoż napoju. 
 — Czy ty mi coś sugerujesz? — spytał Ron, siląc się na poważny ton, lecz zaraz się roześmiał. — Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś zazdrosna o piwo kremowe? 
— Nie, daj spokój... no może trochę — zaśmiała się Hermiona.
— Wiedziałem... — odpowiedział dumnie.
— Oczywiście, bo kto jak kto, ale ty wiesz wszystko — odpowiedziała ze śmiechem dziewczyna i wzięła łyk piwa kremowego. Ron cały czas patrzył się na nią. Ona odłożyła kufel i chwilę popatrzyła na niego. — Czemu się tak na mnie patrzysz? Jestem brudna? — spytała. 
— Niee... może trochę na nosie, ale nie dlatego. Wiesz... po prostu lubię patrzeć na taką ciebie... — oznajmił rudowłosy młody mężczyzna. 
— Jaką mnie? Brudną? — spytała żartobliwie. Ron zaśmiał się. 
— Nie... na wesołą, żartującą i... — zaczął, lecz ona mu przerwała.
— Szczęśliwszą? — spytała. On pokiwał głową, mówiąc w ten sposób "tak". — Widzisz Ron... jestem szczęśliwa, bo mam ciebie — oznajmiła. — A teraz powiedz mi może co słychać u twojej rodziny? 
— Za wiele się nie zmieniło. Percy jest teraz zastępcą Ministra Magii, ale już nie puszy się jak kiedyś... myślę, że to wszystko dało mu do myślenia. Bill i Fleur przyjeżdżają do nas co tydzień na niedzielny obiad, wszystko u nich w porządku, Bill znów pracuje w Banku Gringotta, chociaż nie wiem czemu ten bank nie jest już uznawany za taki bezpieczny... podobno ma to związek z tym, że rok temu jakaś trójka czarodziejów przy pomocy jakiegoś goblina włamali się do jednej ze skrytek... może o tym słyszałaś? — zażartował. Hermiona uśmiechnęła się i kiwnęła głową, zachęcając go tym samym do dalszego mówienia. Ron westchnął — Charlie siedzi w Rumunii, ale często do nas pisze... ostatnio strasznie ekscytował się jakimś nowym smokiem. Nikt z nas nie rozumie dlaczego. George... nie wiem czy kiedykolwiek uda mu się pogodzić ze śmiercią Freda... potwornie to wszystko przeżywa. Harry mieszka w Norze... chciał się wyprowadzić, ale mama nawet nie chce o tym słyszeć. No właśnie... rodzice są strasznie dumni z Ginny i z Ciebie. Myślę, że jak już wrócicie to chyba zwariują ze szczęścia i dumy — oznajmił Ron. Hermiona uśmiechnęła się smutno. 
 — Tylko, że ja nie wiem czy wrócę... po skończeniu Hogwartu jadę do Australii. Chcę odnaleźć rodziców... wiesz... strasznie za nimi tęsknię — wyznała Hermiona. Jej brązowe oczy zaszkliły się. Ron od razu wstał i objął ją.  
 — Pojadę tam z tobą... nie pozwolę jechać ci samej — wyszeptał w jej włosy. 
— Ron... ja nie wiem ile zajmą mi poszukiwania... nie wiem czy w ogóle uda mi się ich odnaleźć... — powiedziała. Rudowłosy młody mężczyzna uśmiechnął się.  
— Nieważne ile to zajmie... nie chcę cię zostawiać z tym samej. Już razem zachowałem się jak skończony kretyn, kiedy zostawiłem ciebie i Harry'ego jak szukaliśmy horkruksów, a wy na mnie liczyliście... więcej nie popełnię tego błędu. Wyjedziemy tydzień po tym jak skończysz Hogwart, dobrze? — spytał. Mówił pewnie. Hermiona zdawała sobie sprawę, że gdyby zaprzeczyła to mogłaby wywiązać się z tego kłótnia, dlatego przytaknęła. Poza tym... cieszyła się, że miała go przy sobie. Tak bardzo potrzebowała teraz jego obecności. 

Stało się. Hermiona Granger właśnie po raz ostatni wsiadała do pociągu, który osiem lat wcześniej zabrał ją do Hogwartu na pierwszy rok. Właśnie skończyła szkołę. Jak się z tym czuła? Dobrze. Była dumna z siebie i szczęśliwa. Właśnie zamknęła za sobą ważny rozdział ze swojego życia. Jak czuła się z tym? Okropnie. Hogwart był dla niej drugim domem, poznała tam wiele wspaniałych osób, a teraz tak po prostu miała opuścić to wspaniałe miejsce, które wprowadziło ją w świat magii. Z drugiej strony... wiedziała, że już wkrótce znów zobaczy Harry'ego i Rona oraz członków rodziny Weasley, z którymi dawno się nie widziała. Poza tym... już wkrótce miała wyruszyć na poszukiwanie swoich rodziców. 
Dziewczyna, zapatrzyła się w okno i rozmyślała o tym co będzie, kiedy wreszcie ich odnajdzie. Zastanawiała się co im powie po tym jak przywróci im pamięć "Mamo, tato... wybaczcie. Zrobiłam to, bo chciałam zapewnić wam bezpieczeństwo, a w razie gdyby mi się coś stało oszczędzić wam bólu"? Nie... to nie brzmiało za dobrze. Hermiona zdawała sobie z tego sprawę. Myślała o tym i myślała. Nawet nie zauważyła, kiedy przyjechali na peron 9 i 3/4. Gdyby nie to, że Ginny zwróciła jej uwagę, chyba mogłaby zostać w pociągu. 
Na peronie czekali na nich wszyscy Weasley'owie i Harry. Hermiona tak bardzo cieszyła się, że ich widzi, że od razu zapomniała o tym, iż nigdy więcej nie wróci do Hogwartu. Przynajmniej jako uczennica. 
Po przywitaniu się wszyscy wrócili do Nory, gdzie na Hermionę i Ginny czekała niespodzianka. Niespodzianką tą okazało się małe przyjęcie powitalne. Atmosfera jaka tam panowała była wspaniała, można powiedzieć nawet, że magiczna. W końcu jaka miałaby być, jeśli uczestniczyli w niej sami czarodzieje? Wszyscy żartowali... za wyjątkiem George'a, ale zdarzało się, że i ona raz na jakiś czas uśmiechnął się pod nosem. Molly Weasley przygotowała nawet tort w kształcie stosu pergaminów, który zniknął prawie tak szybko jak się pojawił. W pewnym momencie Ron wstał z krzesła. 
— Muszę wam powiedzieć coś bardzo ważnego... — zaczął. Wszyscy spojrzeli na niego z wyczekiwaniem. Hermiona złapała go za rękę — Bo... emmm... ja i Hermiona za tydzień wyjeżdżamy... chcemy odnaleźć jej rodziców... — oznajmił. Przy stole zapadła niezręczna cisza, którą po chwili przerwała Fleur. 
— Ojei... Ron... to bahdzo uhocze, że tak thoszczysz się o Hermionę. Zgodzisz się ze mną, Bill? — spytała. Jej mąż od razu przytaknął. 
— Tak... to... to wspaniale, że chcesz ją wspierać — powiedział Bill. Jednak atmosfera przy stole wciąż była napięta. Próbę rozluźnienia jej podjęła Ginny. 
— A tak zmieniając temat... czemu nie ma tu ciotki Muriel? — spytała dziewczyna. Ron usiadł na miejsce, wdzięczny siostrze za pomoc.  
 — Dokładnie... dawno nie słyszałem, że mam za długie włosy i można mnie z Ginny pomylić — zażartował Ron. 
— Ja bardzo chętnie znów bym usłyszała, że mam fatalną postawę i za chude pęciny — dodała Hermiona. Atmosfera przy stole powoli wracała do normy. 
— Ale za to... zawsze miło jest usłyszeć, że może jest się mądrzejszym niż się wygląda. — Do rozmowy włączył się Harry.
— Przesadzacie... dla mnie jest miła — oznajmił Bill.
— Bo nie jesteś Francuską — zauważyła Fleur i po chwili każdy wybuchł śmiechem. — Nigdy  nie zapomnę jak phzez godzinę tłumaczyła mi jak nosi się tamtą tiahę...
Ten tydzień w Norze zleciał bardzo szybko i wreszcie nadszedł dzień wyjazdu Rona i Hermiony. Cała rodzina Weasley'ów zebrała się na dole, przy drzwiach. Najpierw pożegnali się z Harrym, Ginny i resztą rodzeństwa Rona. Potem z jego rodzicami. 
— Ale wróćcie na Boże Narodzenie... — powiedziała Molly Weasley, tuląc Rona i Hermionę na pożegnanie. 
— Mamo... wrócimy jak uda nam się znaleźć rodziców Hermiony... nie wiem czy wrócimy na Boże Narodzenie... Australia do duży kraj... kontynent czy co to tam jest. Poza tym... będzie tu tyle osób, że pewnie nie zauważysz naszej nieobecności — oznajmił Ron.
 — Wstydź się!! Jak mogłabym tego nie zauważyć?! — kobieta niemal krzyknęła. 
— Będziemy... nawet jeśli nie uda nam się ich znaleźć to wrócimy na Boże Narodzenie. Obiecuję. — Do rozmowy włączyła się Hermiona. Ron spojrzał na nią zdziwiony, a pani Weasley przytuliła ją.
—  Dobrze... jedźcie już... zanim się rozmyślę — powiedziała rudowłosa kobieta. W jej oczach zagościły łzy, ale ona powstrzymywała ich wypłynięcie.
 Ron spojrzał na Hermionę, w ten sposób pytając, czy jest już gotowa. Ona skinęła głową. Wyszli więc z Nory i zamknęli za sobą drzwi. Słysząc jeszcze jak w środku pani Weasley zaczyna płakać.


Poszukiwania rodziców Hermiony trwały już prawie rok. Oczywiście wliczając w to Boże Narodzenie, które zgodnie z obietnicą para spędziła w Norze. Młoda kobieta powoli zaczynała tracić nadzieję na to, że kiedykolwiek uda im się odnaleźć jej rodziców. Po kolejnym dniu spędzonym na bezowocnych poszukiwaniach Hermiona zaczęła się zastanawiać czy jest sens w dalszych próbach.
— Ron? Chyba powinniśmy już wracać... nie uda nam się ich odnaleźć... może wcale ich tutaj nie ma... może są gdzie indziej... — zaczęła. Młody mężczyzna objął ją. 
— Hermiona... znajdziemy ich. Nie możemy się przecież poddać... poza tym... jeśli dzięki temu będziesz szczęśliwa to ja przeszukam cały świat i ich znajdę — oznajmił. — Zrobię wszystko, żeby tylko dać ci szczęście. Wiesz... muszę w jakiś sposób wynagrodzić ci te wszystkie chwile, kiedy przeze mnie płakałaś... 
— Och daj spokój... to było dawno i już nawet tego nie pamiętam... — powiedziała. Ron się zaśmiał. 
— Nie pamiętasz? To czemu tak często mi to wszystko wypominasz? — zapytał ze śmiechem. 
— Oj no bo wiesz... to całkiem fajne zajęcie — zażartowała. Dzięki niemu jej wiara w sens poszukiwań dwójki niesamowicie ważnych dla niej ludzi znów powróciła. 

Odnalezienie państwa Granger zajęło Ronowi i Hermionie dokładnie rok i dwa tygodnie. Po tym czasie dziewczyna wreszcie mogła przywrócić rodzicom pamięć, wytłumaczyć wszystko i nareszcie się uspokoić. Przez cały ten czas Ron trzymał ją za rękę, dodając jej tym samym otuchy.
Po tej ciężkiej i długiej rozmowie Hermiona poszła razem ze swoją mamą na spacer. Ron został z panem Granger w domu.
— Panie Granger? Mogę zadać panu pytanie? — zaczął Ron. 
— Oczywiście — odparł ojciec Hermiony, 
— Widzi pan... ja... nawet nie wiem jak zacząć, bo nigdy wcześniej tego nie robiłem. No ale dobrze... kocham pańską córkę i... chciałbym, aby to ona została moją żoną. Czy... czy zgodzi się pan? — spytał Ron. 
— Jeśli tylko Hermiona zgodzi się oddać ci rękę to ja nie mam nic przeciwko.
— Rękę? Nie żeby coś, ale chyba wolałbym ją całą... — odpowiedział Ron, nie zastanawiając się nad tym co powiedział. Dopiero śmiech pana Granger pomógł mu zrozumieć. Młody mężczyzna sam zaczął się z siebie śmiać. W tym czasie wróciły pani Granger i Hermiona. 
— Z czego się śmiejecie? — spytały chórem. Zarówno Ron jak i pan Granger uspokoili się. Pan Granger spojrzał wymownie na rudowłosego młodzieńca. 
"Dobra... już czas... dam radę." pomyślał Ronald Weasley i wstał. Następnie ukląkł na jedno kolano przed Hermioną i wyjął z kieszeni małe pudełeczko.
— Hermiono Jean Granger... czy... czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
— Tak. 





_______________________________________________________________________


Jak po tytule (i treści) widzicie... dziś przychodzę do Was z Romione... wiem, że jest to pairing, który nie wszyscy lubią (choć ja osobiście uwielbiam)... dlatego nawet jeśli nie lubicie Romione to mam nadzieję, że miniaturka się Wam spodobała i skomentujecie :)
Ja... nawet nie wiem co o tej miniaturce sądzić... wydaje mi się, że nie jest zła, ale najlepsza też nie (zdecydowanie bardziej dumna jestem z miniaturek o bliźniakach), jednak... tragedii wielkiej chyba nie ma, prawda? :) 
Jest to pierwsza miniaturka o Romione na tym blogu, ale na pewno nie ostatnia, bo jak już pisałam uwielbiam tą parę, dlatego też... mam nadzieję, że następna będzie lepsza :D
Ach... i oczywiście... jeśli ktoś jeszcze nie widział to zapraszam do zakładki Gamemaker oczywiście jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś więcej o mnie (muszę przyznać, że pisanie treści tej zakładki było dla mnie niesamowicie trudne). Aktualizowałam również zakładkę Polecam!! na blogu o Finnicku i Annie i niedługo znów ją aktualizuję :)
Ostatnia sprawa... mam nadzieję, że w komentarzu napiszecie mi również co sądzicie o tej grafice na końcu miniaturki :) Sama ją robiłam (dziś rano :D) i liczę na to, że również się Wam podoba :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz